poniedziałek, 25 czerwca 2012

"Unwakeable" dream


Tutaj jestem, przy oceanie!

Walizka z Pepco, polecam, przetrwała. Ale wbrew pozorom wszystko przetrwało, w razie czego walizkę można opakować folią. Wszystkie płyny muszą być w specjalnych woreczkach, jak ktoś zapomni to można takowe dostać na lotnisku. 
Hej, mój pierwszy wpis zza oceanu będzie nie mniej chaotyczny niż ostatni z Polski. Jet lag daje o sobie znać i zaraz idę spać.  Siedzę sobie przy biurku w moim pokoju, który dzielę z jedną osobą. Pewnie dziś przyjedzie więcej dziewczyn, bo ma być ponad 100 osób. Do szkoły na Long Island przyjechaliśmy (jest 1 czy 2 chłopaków) wczoraj ok 1-2 w nocy, po 2h jazdy z lotniska.  Przejeżdżaliśmy przez NYC, próbowałam nie spać, ale było ciemno, zimno, lało i byłam martwa ze zmęczenia. (Jak widzicie robię takie sprawozdanie od tyłu.) Pierwszy łyk amerykańskiego powietrza był duszny i mega słodki. Serio, nie wiem czy to spaliny czy fakt, że zaraz rozpętała się burza, ale powietrze pachniało jak ciężkie perfumy jakiejś starszej pani. Na lotniskach nie było źle. Leciałam z Magdą (a w samolocie do USA poznałyśmy kolejną au pair z Polski, Justynę) i poradziłyśmy sobie znakomicie. Heathrow rzeczywiście wielkie, z terminali zabierały nas bezpłatne autobusy. Dopiero po kilku minutach jazdy zdałam sobie sprawę, że jedziemy „złą stroną drogi”. Jedzenie w samolocie bardzo smaczne, w ogóle bardzo fajnie mi się leciało, a był to mój pierwszy raz w powietrzu.
Kurczak curry, do wyboru był jeszcze bardzo dobry makaron

 Wiadomo, jest pewna obawa, czy dolecimy cało, ale nic na to w powietrzu nie można poradzić, więc lepiej o tym nie myśleć. Najstraszniejszy, ale też fascynujący był moment kiedy boeing wznosił się nad Londynem i leciał tak wolno, że prawie stał. Wtedy bałam się, że spadniemy. Siedziałam przy oknie i widok chmur oglądanych z góry i jakby w 3D był pierwszym doświadczeniem, które zaparło mi dech w piersiach. Rzadko zachwycam się przyrodą, ale to było przepiękne.
Ach
Takie przerażające piękno. Starałam się nie spać, więc kiedy znaleźliśmy się nad oceanem i nie było już nic do oglądania, włączałam sobie filmy (nawet dużo ich tam jest). Ogólnie nawet taka obolała nie jestem po tych kilkunastu godzinach. Przez całą drogę a zwłaszcza kiedy przelatywałam nad NYC towarzyszyło mi uczucie, że śnię i nie mogę się z tego snu obudzić. Serio, to nie kolejna pseudopoeetycka metafora, naprawdę tak się czułam. I znów to przerażające piękno sytuacji. Teraz już czuję ten realizm i o dziwo nie czuję się taka przerażona. Myślę, że był to strach przed nieznanym. Bo kiedy zobaczyłam, że w sumie wiele rzeczy jest takich samych a przynajmniej podobnych ten strach gdzieś zniknął.
Byłyśmy teraz w supermarkecie i na kawie. Pamiętam jak gdzieś czytałam, żeby brać dziecięce porcje jedzenia, bo rozmiar normalny to u nas ogromna porcja. Jednak jak można się było spodziewać, kupiłam kawę „medium”, bo wzięłam kalorie za mililitry i oto, czym zostałam uraczona (połowa tej kawy nadal stoi na moim biurku).
Sory za grzywkę, to było jak jeszcze nie wiedziałam, że mogę tutaj użyć europejskiej prostownicy bez wywalania bezpieczników.

O dziwo nie jest tak gorąco i duszno, pogoda jest całkiem fajna, ciepło.
Z praktycznych rzeczy. O dziwo ładowarki i prostownice działają, nie trzeba mieć adaptera a tylko przełącznik. Dziewczyny lecące to tej szkoły: weźcie sobie parasol, coś ciepłego, coś na deszcz i klapki pod prysznic. Standard nie jest superwysoki, ale mi jak najbardziej wystarcza.
Wyprodukowana w Stamford, CT;p
W training school jest spoko, na razie jeszcze wiele osób woli rozmawiać w swoich ojczystych językach, ale powoli się przełamujemy. O 19 pierwsze spotkanie i pizza na obiad także mam jeszcze niecałe 3h na spanie. Dobranoc. Pozdrawiam wszystkich serdecznie, całuję znajomych i przystojnych nieznajomych;p a Natalii gratuluję obrony!!!
Au Pair Training School
Lunch w Au Pair School
NYC




PS Dodawanie zdjęć zajęło tak dużo czasu, że nie ma sensu iść spać.;p Po prawej stronie bloga jest twitter, będę tam czasem coś pisać, gdybym długo nie mogła dodać notki.:)

PS 2 Dziewczyny z CC nie musicie też brać żelu po prysznic i szamponu, są tam te precjoza. Za 20$ depozytu można wypożyczyć suszarkę, budzik i przełącznik do wtyczek. Potem Wam oddają kasę.

16 komentarzy:

  1. Ojej... po pierwsze dziękuje. A po drugie!!! Ale super-jak ja Tobie zazdroszcze, że juz to przeżywasz. Samolotem juz leciałam, ale za każdym razem sie boję ze cos może pójśc nie tak:)
    Dzieki za rady co brać! Od dziś zyję juz tylko tym i muszę zrobic listy co zabrac i w ogole. A mi kawa medium pewnie bedzie akurat:P
    Przełamia sie wszyscy niedługo i będzie tylko english!:P

    Pozdrawiam!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też nie wierze, że tam jesteś, bo dopiero byłaś tu z nami:P Jeszcze muszę posprzątać resztki Twej bytności, co by to nie szlochać po Twojej osobie:P (szczoteczkę mimo, że nowa wyrzucę, ale ręcznik to Ci chyba zostawie?)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach nie wierzę, że takie słowa z klawiatury Twojej płyną, moja troka!:p Tęsknić po mnie to nie podobna! Jak chłopaczki będą jechać samochodem to im to wszystko możesz dać a ja dam znać rodzicom żeby odebrali.

      Usuń
    2. Jak to powiadają: klawiatura wszystko przyjmie:P Te rzeczy mogą zostać - miejsca pod dostatkiem.

      Usuń
  3. Ale ci dobrze, że nie leciałaś sama. Ja pewnie nie będę mieć tyle szczęścia :p Dziwne, że leciałaś już w niedziele, ale przynajmniej miałaś cały dzisiejszy dzień na przystosowanie się do tamtejszego czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aga to że w okresie zimowym ogólnie leci mniej operek wcale nie przesądza tego, że nie będziesz lecieć z żadną!

      Usuń
  4. i jeszcze zdjęcia dodałaś... Do twarzy Ci z nowojorskim klimatem:D

    OdpowiedzUsuń
  5. super, ze jestes juz na miejscu! Czekamy na kolejne sprawozdania z ju es ej :) Trzymaj się! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. oo Beti, jak fajnie że na pomysł bloga wpadłaś:) Powodzenia tam Ci życzę, i żeby nowi znajomi okazali się spoko:)
    Ewela

    OdpowiedzUsuń
  7. Bi, trzymaj się! Chociaż i tak wiem, że jesteś nie do zdarcia!:)

    PS: nareszcie zobaczyłam Twoją poczochraną grzywkę...:P
    D.

    OdpowiedzUsuń
  8. no to teraz przygoda się naprawdę zacznie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Aleee fajnie! Mnie to czeka dopiero za kilka miesięcy ale już nie mogę się doczekać. Czekam na kolejny post (:

    OdpowiedzUsuń