środa, 16 maja 2012

Gorączka przedwyjazdowa


Chyba każdemu zdażyło się marzyć o spakowaniu walizek, zostawieniu swojego starego życia i wyjechaniu gdzieś daleko (ja nawet pisałam o tym wiersze w podstawówce;p). Zawsze myślałam, że tylko nieliczni naprawdę się na to zdobywają, dopóki nie weszłam w środowisko au pair. Jest naprawdę wiele odważnych dziewczyn, które zaraz po maturze rzucają się, nie tylko w dorosłość, ale i w niebezpieczny zewnętrzny świat. Takie osoby podziwiam i zazdroszczę odwagi. Mój wyjazd jest bardzo pragmatyczny, obgadamy, obmyślony, podparty analizą SWOT i wszelkimi możliwymi środkami bezpieczeństwa jak agencja czy ubezpieczenia. ;p Gdybym nie studiowała anglistyki i nie chciała być nauczycielem, to na pewno nie wyjechała bym tylko po to, żeby przeżyć cudowną przygodę tudzież uciec od szarej rzeczywistość. Na to jestem zbyt mało szalona i zbyt mało odważna. Jednak mimo że wszystko jest zdroworozsądkowe i w miarę bezpieczne to,  39 dni do wyjazdu, ogarnia mnie panika przed ogromem spraw, głównie urzędowych. Przy takim natłoku nie trudno o czymś zapomnieć.
-Najpierw muszę czekać na papiery wizowe z CC, które przyjdą do dwóch tygodni (nie mogą tego przyspieszyć bo muszą im dopiero z USA wysłać).
-Następnie muszę wypełnić wniosek wizowy i zadzwonić do konsulatu w Krk lub Wawie (nie obowiązuje rejonizacja można się gdzie chcecie umówić) i umówić się na spotkanie. Od rozmowy do spotkania upływa ok tygodnia. Rozmowa z konsulem 01.06 pt, godz 10.00 Warszawa!:)
-Po wizycie w konsulacie wiza i paszport mają przyjść do mnie kurierem w przeciągu 5 dni. 
-min 3 tygodnie przed wyjazdem muszę wysłać CC płatności i dokumenty
-ok 3 tygodni przed wylotem zarezerwują mi lot i zacznie się sajgon o którym nawet nie mam pojęcia bo jeszcze nigdy nie leciałam samolotem.

Jak widać  wszystko to będzie się musiało wydarzyć na raz i totalnie na ostatnią chwilę, a przecież w  tak zwanym międzyczasie muszę:
-uczyć się i zdać 3 2egzaminy(tak naprawdę to 65;p)
-czekać na poprawki od promotor, nanieść poprawki i oddać pracę licencjacką a następnie ją obronić
-w wolontariacie koniec roku jest zawsze gorącym okresem
- pożegnać się z wszystkimi 
- kupić prezenty dla rodziny(jeszcze tylko słodycze, coś dla host mum np bursztyn i au pair)
-kupić walizkę podręczną
- kupić dolary
- zlikwidować/zawiesić konto w banku
- wyprowadzić się z mieszkania
-iść do lekarza
-iść do dentysty
- spakować się
-iśc do optyka
-zrobić prezenty dla dzieci (Sonic kit)
Także nie wierzcie, że tak łatwo jest "wziąć się" i wyjechać.:)

12 komentarzy:

  1. ojjj naprawde jeszcze sporo do zrobienia zostało, a uczelnia w toku, nie dość ze trzeba z papierami latac to jeszcze wszystkie zakupy zajmują sporo czasu:/ a czemu likwidujesz konto w pl?

    paszportu z wizą nie musisz odebrac osobiście, u mnie mam to zrobiła:)

    a masz juz zaświadczenie o niekaralności?

    Ja naszczeście z dentystą masz wszystko na bieżaco załatwiane-bo aparat, więc chociaż to odchodzi, prezenty sporadycznie coś dokupuje-albo moja mama, która nie może sie powstrzymać.

    aaa 39dni... to już rzut kamieniem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nom rzut burakiem;p chyba juz zacznę myśleć o prezentach, pogadam z ich obecną au pair o tym. No bo konto w pl mi już nie potrzebne ale może je tylko zawieszę. mam zaświadczenie.

      Usuń
  2. Łuuu, szok, sporo roboty, ale prawdopodobnie dla chcącego nic trudnego haha :D Także życzę powodzenia i żeby czas Ci trochę wolniej leciał, co byś się z wszystkim wyrobiła bez stresu :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Taki wyjazd to mnóstwo przygotowań...
    Więc dobrze, że zaczynasz się tym szybciej zajmować.
    Nie ma nic gorszego niż panika parę dni przed wyjazdem :P
    Najlepiej mieć już wszystko gotowe.
    Powodzenia na egzaminach :)

    OdpowiedzUsuń
  4. dasz radę, ale rzeczywiście, tych papierowych spraw jest ogrom i mogą człowieka przytłoczyć w pewnym momencie..
    powodzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki za wsparcie:) no tych rzeczy nie da się odwlekać na ostatnią chwilę, zbyt poważny to krok.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ty to jesteś dobra z ta perspektywą "ptaka siedzącego na głowie modelki"
    Mysle, ze bedzie nam dobrze w USA i ze sie zaprzyjażnimy:)

    No jak widziałaś, wcześniej tez mialam niebieskiego bloga ale to raczej przez przypadek-zeby do zdjecia pasowało:) A jeśli chodzi o róż-no ja niestety niejestem zwolenniczką i jedyne co mam rózowe to jest jedna sukienka, i pomadki i róże. Hehe... kosmatyki-dlatego musialam sprostować, że chodziło mi o opakowania:) Co chyba juz bylo lekka przesadą:D

    Zapraszam, ciuszki na pewno pozycze:)

    A ja właśnie nie wiem kiedy mam sie zabrać za to zaświadczenie o niekaralności, bo w sumie w czerwcu nie chciałabym sie az tak denerwować zważywszy na egzaminy i obrone... Muszę think it over!

    OdpowiedzUsuń
  7. Welcome to the club, ja też nic nie robię, dopóki nie jest to pewne i zaplanowane w 100% :P
    Czasami aż wkurza mnie ten brak spontaniczności;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Eh napisałam dwa poprzednie komentarze z konta, którego nie używam, a nie umiem zlikwidować i które cały czas mi wskakuje automatycznie:O ;/
    no ale napiszę jeszcze raz to samo, żeby było wiadomo, że ja to ja:)
    No mam nadzieję, że niedługo założymy club anglistek z dyplomami:D a na jakim uniwerku studiujesz?
    A co do NY, to tak, mam nadzieję tam bywać chociaż raz na 3-4 tyogdnie, bo mam weekendy wolne;-)
    ale zobaczymy, jak to wszystko wyjdzie:)
    Na 100% sie nie raz spotkamy:)
    No i ja mam nadzieję, że Ty nie raz zawitasz też w Bostonie!:)

    OdpowiedzUsuń
  9. No ja właśnie tamto konto mam pod oficjalnym mailem, gdzie jest moje imię i nzw. i bałam się, że w jakiś sposób ktoś znajomy mnie odnajdzie, a na razie jeszcze mało kto wie o wyjeździe, bo do sesji nie chcę zapeszać, więc założyłam to:)
    a co do maila to napisz do mnie wiadomość na ten 'blogowy' adres;-) silver.kalisz@gmail.com ;-)

    OdpowiedzUsuń