środa, 19 czerwca 2013

I'm coming home, I'm coming home, tell the world I'm coming...

Niewinna i niepewna niczym Daisy Miller tudzież Southern Belle ;p?

To zdjęcie zostało zrobione, kiedy ostatni raz widziałam się z rodzicami. Od tego czasu minęło 360 dni. Piszę tę krótką (to się okaże) notkę i słucham powyższej piosenki. Do końca pracy zostało niecałe 3 dni, ale akurat w tym tygodniu dzieci mają tylko połowę dnia w szkole. Dlatego mam na wszystko strasznie mało czasu. Czasu nie mam nawet na długie zdania.;p Chciałam jednak napisać jedną z ostatnich notek. Planowanie naszej wyprawy posuwa się naprzód, choć bardzo powoli. Oglądałam wczoraj stare vlogi, byłam strasznie podekscytowana na początku. W porównaniu, teraz jawię się sobie jako stary zblazowany cynik. Strasznie (sic!) się cieszę, że wracam do Polski i jak nie mogę zasnąć (zawsze), powtarzam sobie listę rzeczy które zjem jak przyjadę. Za wcześnie jeszcze na przemyślane opinie o Hameryce, może kiedyś znajdą swoje ujście na papierze lub ekranie. Nigdy nie byłam jakoś specjalnie zakochana w USA, teraz natomiast jestem na etapie rozczarowania moralną degrengoladą jaka mnie otacza. No, ale może mi przejdzie i po kilku miesiącach uda mi się sklecic w miarę sprawiedliwą opinię o Wuju Samie. Zresztą, czeka mnie 20 dniowa pogoń w poszukiwaniu Amerykańskiego Snu, to tez powinno przynieść jakieś przemyślenia. Także, nie żegnam się jeszcze z blogiem, śledźcie nas na stronie wyprawy na fejsie a na razie "off I go" przemierzać Hamerykę i do zobaczenia!

A po roku, czy wyglądam jak Cyniczny Zblazowany Starzec...?

Nigdy!:p

11 komentarzy:

  1. Oj! Ta piosenka mnie też prześladywała jak wracałam:) Rozumiem Cie doskonale! Ale teraz masz super zaplanowaną wycieczke i juz bez pracy! więc tylko sie cieszyc:)

    OdpowiedzUsuń
  2. I wyglądasz super:) Kasia S.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze jest mieć, na 20 dniowej wyprawie pokrytej potem i kurzem, osobę, która codziennie mówi Ci, że ładnie wyglądasz. I misssss u bejb!

      Usuń
  3. Szkoda tylko że jadąc zNY do SF nie zwiedzacie nic na " Północy " bo jednak coś ciekawego by się znalazło ale wiadomo czas goni ;)
    Bardzo zorganizowana ta wasza wyprawa skoro macie nawet koszulki i czapki ;D Życzę miłej zabawy ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z NYC do SF lecimy a nie jedziemy:) Dzięki!

      Usuń
    2. Tak w sumie sobie po napisaniu komentarza pomyślałam ;) Że po prostu to dwa punkty się ze sobą nie łączą a podróż jest z punktu B do N ;)

      Usuń
  4. Tak się cieszę że już kończysz! Baw się ładnie na road trip'ie ;) nie ma za co, trzeba jeszcze spotkać się kiedyś na taki weekend :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, możesz napisać jaki panuj klimat w USA? tzn nie chodzi mi o całe stany, a np. o Twój obszar gdzie mieszkałaś. Jak wygląda lato, to chyba mnie najbardziej interesuje, bo jedna osoba mnie straszyła że jest zupełnie inny klimat, gorąc, wilgoć, duchota itd. więc jak to wygląda? - zupełnie inaczej niż w Polsce?(lepiej mieć źródło z pierwszej ręki:P) teraz w Polsce np. są duże upały, ciągle duszno, ponad 35 stopni, a nie za dobrze znoszę upały właśnie, i martwię się trochę tym że może być jeszcze gorzej, a tu jeszcze dzieci trzeba jakoś uaktywniać, a myślę o wyjeździe jako au pair do USA... a głupio by było przez klimat zrezygnować z marzeń..:( proszę Cię o odpowiedź, i udanej wyprawy! będę śledzić na fb:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, nie masz co przez klimat rezygnować z marzeń;p. Klimat w New England w lecie jest rzeczywiście inny niż w Polsce. Powietrze jest o wiele bardziej wilgotne, dlatego człowiek gorzej znosi ten upał niż w Polsce, gdzie powietrze jest suche. Jednak wszędzie poinstalowane są Air Conditioners. Jedyne co możesz zrobić to zapytać hostów czy mają AC w domu:) (ps. Jak mają jeden z tych oldschoolowych drewnianych domów to może być tam goręcej, ale niekoniecznie, ale na pewno wszystko będzie słychać np bieganie dzieci, kiedy smacznie sobie śpisz na weekendzie;p)Na większych upałach to dzieci nei wychodzą na zewnątrz np w szkole mają indoor recess, także Ty też z nimi nie musisz się szlajać po słońcu. Zresztą jest takie coś jak CHildren Museum albo CHildren Acquarium, tam chodziłąm jak było goraco. No i dzieci chodzą na campy. Ja najbardziej odczułam upał w otwartej kuchni na campie, gdzie musiałam pilnować mojego chłopca, ale ja tam byłam jako tzw "aide", normalnie au pair nie idą z dziećmi na camp. Nie wiem czy zrozumiałaś jedno zdanie z tego, bardzo chaotycznie piszę ale moje myśli są przy pakowaniu i planowaniu.:)

      Usuń
    2. jesteś kochana że odpisałaś i to rozlegle, na sam widok tekstu się już ucieszyłam że będzie co czytać:) zrozumiałam co napisałaś bardzo dobrze, dziękuję Ci !!! :)

      Usuń
  6. Heh, w Serbii miałam tam samo z jedzeniem ;) tyle, że ja tam byłam 6 tygodni, a nie rok :D

    Trzymam kciuki za wyprawę i same pozytywne wspomnienia!

    OdpowiedzUsuń