piątek, 19 kwietnia 2013

Puerto Rico cz 2


Co kocham w Puerto Rico:

Ocean

Wszem i wobec znana jest moja miłość do oceanu. Nigdy wcześniej jednak nie widziałam tak błękitnej, czystej i ciepłej wody jak w Puerto Rico. Podziwiając puertorykański krajobraz na własne oczy nie mogłam uwierzyć, że nie patrzę tylko na prospekty z biura podróży.











Palmy

Jak tylko wyszłyśmy z lotniska, od razu jak szalona zaczęłam fotografować palmy, szukając okazji by wreszcie jakiejś dotknąć. Któregoś dnia miałyśmy okazję spróbować drinków z kokosa. Zaiste są to drinki godne polecenia. Zwyczajowo dodaje się tam rumu, jak do większości puertorykańskich drinków. W Puerto Rico znajduje się tam największa fabryka Bacardi, którą miałyśmy okazję odwiedzić. Prom kosztuje dolara, busik ze 3, a wycieczka jest darmowa.








Towarzysze podróży

Jeśli jesteście au pair, zgodzicie się, iż bardzo ciężko wybrać się na urlop z koleżankami au pairkami, ponieważ zwykle nasze urlopy się nie pokrywają. Perspektywa zaś wybrania się na ową wyprawę samemu napawała mnie niechęcią i przerażeniem. Rozesłałam więc wiadomości po różnych grupach au pair na fejsie i tak poznałam Agatę i Paulę, które stały się moimi towarzyszkami podróży. Z czasem, w naszym hostelu poznałyśmy tylu wspaniałych ludzi, że przez cały wyjazd nie mogłam narzekać na samotności ani brak osób do dzielenia taxówki czy popilnowania rzeczy na plaży. Pod koniec czułam się niczym na kolonii, kiedy przychodziło pożegnać nowopoznanych przyjaciół ze łzami w oczach. Zdaję sobie sprawę, że nie zawsze uda się poznać fajnych ludzi w czasie naszej wyprawy, a zwłaszcza jak śpi się w hotelu, który sprzyja raczej odosobnieniu. My też od pierwszego dnia dokładałyśmy wszelkich starań, żeby poznać jak najwięcej ludzi i siedząc na tarasie/common roomie w naszym hostelu co chwile zagadywałyśmy nieznajomych, o to gdzie już byli, co polecają, czy chcą dzielić taxówkę lub wyjść wieczorem na obiad. Podczas tych kilku dni w hostelu Posada San Fransisco w San Juan (stolicy Puerto Rico) poznałam więcej amerykanów niż podczas roku w stanie Nowy Jork. Była to zaiste fascynująca mozaika podróżników, przykładowo:

Will – londyńczyk, nauczyciel angielskiego w San Salwador. Niezwykle fascynująca postać. Człowiek, który zwiedził większość świata, a w Puerto Rico znalazł się tylko dlatego, że było to jedno z niewielu miejsc na mapie, gdzie jeszcze nie był. Podczas naszej szalonej wycieczki w wypchanym do niemożliwości autku recytował sonety Shakespeara, układał własne wiersze, śpiewał popowe piosenki, a wszystko czynił z idealnie poważną twarzą stoika.

Celina- która mieszkała długi czas w San Francisco, ale postanowiła rzucić pracę, sprzedaż mieszkanie, pożegnać się z przyjaciółmi i podróżować dopóki wystarczy jej pieniędzy. Warto dodać, że Celina również była kimś w rodzaju nauczyciela w organizacji non-profit.

Louise- wreszcie poznałam osobę z krwi i kości i ze Szkocji! A Szkocja, jak niektórzy wiedzą, to moja miłość! Louise skończyła wcześniej liceum, nie zdziwiłabym się jakby była jakimś geniuszem, i od tamtej pory podróżuje po świecie. Zrobiła sobie przerwę na studia- socjologię z teologią, co jest bardzo fascynujące zważywszy, że jest ateistką. Na lewym ramieniu, Louise wytatuowała sobie enigmatyczną przerywaną linię o nieregularnym kształcie. Okazało się, że to trasa jej dotychczasowych podróży.

Ręce Lousie planujące dla mnie wyprawę po Szkocji. You bet, girlfriend!:)

 
Will po mojej prawej, po lewej Jordan z San Fransisco


Paula, Agata ja i Chris z Houston w Texasie

Po prawej Nicole z Jamaiki (nauczycielka na Florydzie) i Celina

Nasza paczka na tarasie w hostelu



Jedzenie

Muszę przyznać, że nie powaliło mnie na kolana. Oczekiwałam czegoś lekkiego i rybowatego, a dostałam ciężką tłustą kuchnię, trochę przypominającą polską. Jednak, było to ciekawe doświadczenie i wiele z tych potraw było bardzo smacznych. Zwłaszcza przekąski w postaci mięsa zasmażanego w cieście np. z niesłodkich bananów czyli platanów.



papaja



też słyszeliście, że w Am. Płd do chleba dodają chipsów?

a chipsy robią z platana;p


Inną kwestią było codzienne nasze wyżywienie, które do dziś przyprawia mnie o uśmiech. Nie mogłyśmy sobie pozwolić na jadanie w restauracjach codziennie, bo ceny są podobne jak w USA (za obiad zapłacicie min z napiwkiem 15$). Dlatego też kupowałyśmy jedzenie w pobliskim supermarkecie a przyrządzałyśmy je w hostelowej kuchni.


Paula, która użyczyła mi owej zupki pochodzi z Niemiec ale mówi po polsku bo jej rodzice są Polakami.






7 komentarzy:

  1. Wow, jakie plaże... aż chce się wyjechać na wakacje.... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No plaże były piękne, nie dostaliśmy się jednak na wyspę Culebra, gdzie jest jedna z 12 najpiękniejszych plaż na świecie, Flamenco.

      Usuń
  2. Zdjęcie z Palmą - serce Też od przyjazdu do Włoch i kiedyś, i teraz krzyczałam, że chcę zdjęcie z palmą;)
    Oh Yeah

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazdroszczę wakacji, piękne widoki :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. ale pięknie...:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. swietny post i przepiekne zdjecia !

    OdpowiedzUsuń