środa, 31 października 2012

Sandy

Wyrwałam się na chwilę do Starbucksa żeby podładować telefon i laptopa. Nagrałam stan naszych dróg i ogrodu także jak tylko przywrócą nam prąd (czytaj za tydzień lub dłużej) może dodam vloga. Sandy pozostawiła nas bez prądy u wody, oraz z wieloma wielkimi drzewami wyrwanymi z korzeniami. Nasz dom nie ucierpiał, ale nie jest przyjemnie żyć bez prądu i wody dłużej niż 3 dni. Dzieci nie mają szkoły do wtorku, a w dzisiejszych czasach zabawienie dzieci bez elektroniki jest nie lada wyczynem. Zdolności mojego porozumiewania się po angielsku spadła do 2 %.  Na szczeście hostka pojechała dziś do pracy także czułam się o niebo odciążona psychicznie. Właśnie spada ze mnie adrenalina także łzy stają mi co chwilę w oczach. Ogólnie to nie było tak źle bo nie groziło nam żadne większe niebezpieczeństwo, ale cała ta sytuacja jest trochę stresowa. Czuje się jak zakichany Purytan na Mayflowerze...tylko w pobliżu nie ma żadnych Indian, którzy wyciągnęli by pomocną dłoń za świecidełka.


CDN...

4 komentarze:

  1. Linia elektroniczna powiadasz... Te czarne paski co latają są okropne nie mogłam się skupić na obrazie-> zrób coś z tym:P PS: Patrycja kazała Ci przekazać, że się uśmiała i nie znała Cię od takiej strony, ale dlaczego...?

    OdpowiedzUsuń
  2. Beaciu, ale jazda.

    Dasz radę, akurat tego jestem pewna.

    No i po powrocie nie będzie już dla Ciebie rzeczy niemożliwych!

    OdpowiedzUsuń
  3. Taki tam zefirek....

    TS

    OdpowiedzUsuń
  4. ..."Tam jedzie samochód..." brum brum

    T.

    OdpowiedzUsuń