niedziela, 10 czerwca 2012

2 tygodnie, pożegnania czas zacząć



Dwa tygodnie do wyjazdu. Mówiłam już, ze za każdym razem mam dreszcze jak patrzę na licznik? To teraz się wytłumaczę. Nie mogę się doczekać by znaleźć się wreszcie u mojej host rodzinki i zacząć pracę z dzieciaczkami, które wydają mi się bardzo kochane.  Nie mogę się doczekać, by zacząć studiować, bo jak już kiedyś wspomniałam, ten wyjazd jest dla mnie jak studia tylko o wiele lepsze, bo praktyczne. 3 lata studiowania filologii angielskiej, aż się proszą o taką szansę. Oczywiście, że się boję, pewnie nawet sobie popłaczę i nie będę chciała wyjeżdżać, muszę uprzedzić rodziców, że to całkiem naturalny proces. Wszystko dzieje się bardzo szybko egzaminy, obrona, kilka dni z rodzicami i wyjazd. No ale co tam, jak to mówi moja współlokatorka, przecież nie umieram.
Za mną już kilka pożegnań z moją mentorką- nauczycielką polskiego z liceum i z Toastmastersami  (jak mi się uda to w zawitam do klubu w Ridgefield) natomiast wczoraj odbyło się u nas w mieszkaniu „girls- in farewell party”, które, tak jak przypuszczałam, było cudowne. Małym minusem był tylko gorączkujący i kaszlący gospodarz, czyli ja, no ale nie można mieć wszystkiego. Muszę się pochwalić, że impreza pretendowała do miana „zdrowej”, bo przygotowałyśmy galaretki z owocami, kompot z truskawek i jabłek oraz pokrojone marchewki. Jednak jakimś cudem na stole znalazły się i chipsy no cóż we’re young…
Mam już prawie wszystkie prezenty, jak skompletuję całość to wrzucę zdjęcia. Wczoraj dokupiłam kolejny cudowny prezent a mianowicie puzzle do nauki polskich słówek.

Od moich cudownych dziewcząt dostałam piękny i co więcej sensowny prezent, pamiętnik. Ktoś tu się niecnie wywiedział, że, oprócz bloga, planuję prowadzić także swoje prywatne notatki. Pamiętnik oprócz tego, że ma piękną oprawę, ma jeszcze białe kartki, co jest wielce korzystne, bo planuję robić czasem jakieś kolaże, wklejać zdjęcia itp.


Chciałam Wam jeszcze polecić karty COPE jako ciekawy element imprezy. Są to karty zaprojektowane jako terapeutyczne, ale mogą być używane w różnych środowiskach i zawsze wywołują bardzo ciekawy efekt, mimo swego niepozornego wyglądu i początkowego sceptycyzmu jaki wywołują. Sceptycyzm bierze się stąd, że karty cope to nic innego jak kilkadziesiąt dziwnych i frapujących rysunków, zaprojektowanych przez terapeutów i artystów. Można kupić też książkę, proponująca różne użycia tych kart, ale można też grać spontanicznie. Często czytam, że Polacy, w przeciwieństwie do Amerykanów, mają problemy z wyrażaniem emocji. Głównym celem tych kart jest właśnie przezwyciężanie tej bariery i uświadamianie sobie własnych uczuć, formułowanie ich i dzielenie się z innymi. No, ale z tymi kartami można robić wszystko, kiedyś przegraliśmy ze znajomymi kilka godzin tworząc z nich absurdalne historyjki, bardzo dobry pomysł na integrację.



Trzymajcie kciuki za środowy egzamin!:)

2 komentarze:

  1. ja tez nie mogę sie doczekac tego wszystkiego-no ale jeszcze troche czasu przede mną:) pamiętnik super, a gra ze słówkami też fajna-cos innego:)
    pozegnania się zaczynają, ale niedlugo beda powitania-juz w USA:) a jak ja juz dolece to Ty mnie bedziesz musiala witać!:D

    OdpowiedzUsuń