niedziela, 28 kwietnia 2013
Vlog15 Surowej ostrygi pierwsze próbowanie
piątek, 19 kwietnia 2013
Puerto Rico cz 2
Co kocham w Puerto Rico:
Ocean
Wszem i wobec znana jest moja miłość do oceanu. Nigdy wcześniej jednak nie
widziałam tak błękitnej, czystej i ciepłej wody jak w Puerto Rico. Podziwiając
puertorykański krajobraz na własne oczy nie mogłam uwierzyć, że nie patrzę
tylko na prospekty z biura podróży.
Palmy
Jak tylko wyszłyśmy z lotniska, od razu jak szalona zaczęłam fotografować
palmy, szukając okazji by wreszcie jakiejś dotknąć. Któregoś dnia miałyśmy okazję
spróbować drinków z kokosa. Zaiste są to drinki godne polecenia. Zwyczajowo
dodaje się tam rumu, jak do większości puertorykańskich drinków. W Puerto Rico znajduje
się tam największa fabryka Bacardi, którą miałyśmy okazję odwiedzić. Prom
kosztuje dolara, busik ze 3, a wycieczka jest darmowa.
Towarzysze podróży
Jeśli jesteście au pair, zgodzicie się, iż bardzo ciężko wybrać się na
urlop z koleżankami au pairkami, ponieważ zwykle nasze urlopy się nie
pokrywają. Perspektywa zaś wybrania się na ową wyprawę samemu napawała mnie
niechęcią i przerażeniem. Rozesłałam więc wiadomości po różnych grupach au pair
na fejsie i tak poznałam Agatę i Paulę, które stały się moimi towarzyszkami
podróży. Z czasem, w naszym hostelu poznałyśmy tylu wspaniałych ludzi, że przez
cały wyjazd nie mogłam narzekać na samotności ani brak osób do dzielenia
taxówki czy popilnowania rzeczy na plaży. Pod koniec czułam się niczym na
kolonii, kiedy przychodziło pożegnać nowopoznanych przyjaciół ze łzami w
oczach. Zdaję sobie sprawę, że nie zawsze uda się poznać fajnych ludzi w czasie
naszej wyprawy, a zwłaszcza jak śpi się w hotelu, który sprzyja raczej
odosobnieniu. My też od pierwszego dnia dokładałyśmy wszelkich starań, żeby
poznać jak najwięcej ludzi i siedząc na tarasie/common roomie w naszym hostelu
co chwile zagadywałyśmy nieznajomych, o to gdzie już byli, co polecają, czy
chcą dzielić taxówkę lub wyjść wieczorem na obiad. Podczas tych kilku dni w
hostelu Posada San Fransisco w San Juan (stolicy Puerto Rico) poznałam więcej
amerykanów niż podczas roku w stanie Nowy Jork. Była to zaiste fascynująca
mozaika podróżników, przykładowo:
Will – londyńczyk, nauczyciel angielskiego w San Salwador. Niezwykle
fascynująca postać. Człowiek, który zwiedził większość świata, a w Puerto Rico
znalazł się tylko dlatego, że było to jedno z niewielu miejsc na mapie, gdzie
jeszcze nie był. Podczas naszej szalonej wycieczki w wypchanym do niemożliwości
autku recytował sonety Shakespeara, układał własne wiersze, śpiewał popowe
piosenki, a wszystko czynił z idealnie poważną twarzą stoika.
Celina- która mieszkała długi czas w San Francisco, ale postanowiła rzucić
pracę, sprzedaż mieszkanie, pożegnać się z przyjaciółmi i podróżować dopóki
wystarczy jej pieniędzy. Warto dodać, że Celina również była kimś w rodzaju
nauczyciela w organizacji non-profit.
Louise- wreszcie poznałam osobę z krwi i kości i ze Szkocji! A Szkocja, jak
niektórzy wiedzą, to moja miłość! Louise skończyła wcześniej liceum, nie
zdziwiłabym się jakby była jakimś geniuszem, i od tamtej pory podróżuje po
świecie. Zrobiła sobie przerwę na studia- socjologię z teologią, co jest bardzo
fascynujące zważywszy, że jest ateistką. Na lewym ramieniu, Louise wytatuowała
sobie enigmatyczną przerywaną linię o nieregularnym kształcie. Okazało się, że
to trasa jej dotychczasowych podróży.
Ręce Lousie planujące dla mnie wyprawę po Szkocji. You bet, girlfriend!:) |
Paula, Agata ja i Chris z Houston w Texasie |
Po prawej Nicole z Jamaiki (nauczycielka na Florydzie) i Celina |
Nasza paczka na tarasie w hostelu |
Jedzenie
Muszę przyznać, że nie powaliło mnie na kolana. Oczekiwałam czegoś lekkiego
i rybowatego, a dostałam ciężką tłustą kuchnię, trochę przypominającą polską.
Jednak, było to ciekawe doświadczenie i wiele z tych potraw było bardzo
smacznych. Zwłaszcza przekąski w postaci mięsa zasmażanego w cieście np. z
niesłodkich bananów czyli platanów.
papaja |
też słyszeliście, że w Am. Płd do chleba dodają chipsów? |
a chipsy robią z platana;p |
Inną kwestią było codzienne nasze wyżywienie, które do dziś przyprawia mnie
o uśmiech. Nie mogłyśmy sobie pozwolić na jadanie w restauracjach codziennie,
bo ceny są podobne jak w USA (za obiad zapłacicie min z napiwkiem 15$). Dlatego
też kupowałyśmy jedzenie w pobliskim supermarkecie a przyrządzałyśmy je w
hostelowej kuchni.
Paula, która użyczyła mi owej zupki pochodzi z Niemiec ale mówi po polsku bo jej rodzice są Polakami. |
czwartek, 18 kwietnia 2013
Wakacje au pair, czyli PUERTO RICO cz1.
Zwlekałam z tym postem 3 tygodnie, nieładnie. A tutaj już 67 dni do travelling month i 298 dni odkąd
postawiłam swą stopę na Hamerykańskiej ziemi. Moi stali, czytelnicy zaczęli się
już pewnie niecierpliwić. O ile w ogóle istnieją, bo nie dają żadnego znaku
życia. Zacznijmy ich zatem nazywać Wielkimi Stopami.
Wracając jednak do Puerto Rico. Nigdy wcześniej nie byłam na takich typowo
wypoczynkowo-hedonistycznych wakacjach a tym bardziej w tropikach, więc nie mam
porównania, ale wg moich skromnych standardów mogę śmiało stwierdzić, że Puerto
Rico jest idealnym miejscem na urlop.
Wskazówki dotyczące lotów
To właśnie lubię w Ameryce, że nawet na aupairowej pensji człowiek może
sobie pozwolić, z trudem bo z trudem, na takie wakacje. Gdyby ktoś się wybierał
z Polski to na pewno za bilet zapłaciłby drożej, ale z Nowego Jorku udało mi
się znaleźć bardzo tani lot za 320$ w obie strony. Porównywalnie do innych
typowych tropikalnych miejsc bilety były za 500$ i wyżej. Jeśli ktoś planuje
taką wycieczkę polecam sprawdzać bilety na stronach/aplikacjach Priceline,
Momondo i CheapOair. Zwykle jak sprawdza się w pon, wt, śr i czw to można znaleźć
tanie i oczywiście we wtorek i środę są najtańsze loty. Polecam jednak
sprawdzać owe strony codziennie (co czynię od kilku dni w poszukiwaniu lotów do
San Franscisco i Las Vegas- Austin/Houston) i czyhać na okazję. Cena jednego
lotu zmienia się z dnia na dzień i z tygodnia na tydzień, nawet jeśli bilet
zdrożeje to w następnym tygodniu może stanieć. Oczywiście mówię o rezerwowaniu
lotów z 3-2-1 miesięcznym wyprzedzeniem.
Moja podróż do Puerto Rico
W pociągu z New Cannan do NYC w moich zabójczo czarnych włosach, które na szczęście pod koniec wycieczki były już normalne. |
Pan po prawej mówił po ang tylko w 1% |
Akurat jak miałam okazję obejrzeć Craiga o 12.30 to był mecz koszykówki i powtórki!!! |
Dostanie się do Puerto Rico było mordercze, choć i tak nie tak męczące jak
powrót. Co ciekawe zorganizowanie transportu jest w Ameryce najdroższe i
najtrudniejsze, przynajmniej dla mnie. Musiałam wybłagać żeby mnie ktoś
podwiózł na stację, 1.5h do NYC, 1,5h metrem do JFK (głupia wzięłam okrężną
linię, ta sama trasa zajęła mi później tylko 20 min), airtrain z metra na
lotnisko (5$) i czekanie 5h na lotnisku. Najtańsze loty są w środku nocy także
lot miałam o 21 z przesiadką w Bostonie. Procedura wsiadania do samolotu do
Puerto Rico odbyła się całkowicie w języku hiszpańskim! Później okazało się, że
trzeba coś naprawić w samolocie, więc mieliśmy 2h opóźnienia, i znów 80%
instrukcji po hiszpańsku. Wylecieliśmy w końcu około 2 na ranem i w Puerto Rico
byłyśmy po 5. Koleżanka z którą leciałam dostała na maila powiadomienie, że
otrzymała vaucher na 50$ z powodu tego opóźnienia, ale ja oczywiście nic nie
dostałam. Znajomi z hostelu poradzili mi, żebym napisała skargę to na pewno
jakoś mi to wynagrodzą. Ściągnęłam więc z Internetu wzór oficjalnej skargi, napisałam,
że było opóźnienie i obsługa mówiła po hiszpańsku i po kilku dniach dostałam
vaucher o wartości 100$. Okazało się, że już wcześniej dodali mi 50$ tylko nie
doszedł do mnie mail, więc dodali kolejne 50$. Także, bardzo sobie chwalę amerykański system
obsługi klienta. Innym razem dostałam vaucher na kawę w starbucksie bo
zapomnieli o moim zamówieniu. I, o ironio, było to również w Bostonie.
Rozpisałam się, nieprawdaż? Opis wyprawy do Puerto Rico rozciągnie się na
kilka notek, które będę dodawać codziennie przez ten tydzień, także, nastrójcie
odbiorniki i oczekujcie relacji!
Subskrybuj:
Posty (Atom)